
Przepisz poniższy kod
aby odtworzyć film
Za scenariusz i reżyserię Dzikiego robota odpowiada Chris Sanders – twórca, który doskonale zna język emocji i animacji. Jego nazwisko łączy dwa giganty branży: Disney i DreamWorks. To on współtworzył wzruszające Lilo i Stitch, a później współodpowiadał za epicką przygodę Jak wytresować smoka. Tym razem zabiera nas w świat zabarwiony science fiction, ale oparty na emocjach równie ludzkich, co technologicznie obcych.
Główną bohaterką opowieści jest Roz – robotka, jeśli wziąć pod uwagę, że pełni w filmie rolę matki, opiekunki i obrończyni. W angielskiej wersji językowej głosu użycza jej Lupita Nyong’o, dodając postaci niezwykłego ciepła i głębi. Roz „budzi się” po tajemniczej katastrofie na dzikim, nieznanym lądzie – bujnym, zielonym, pełnym zwierząt, które zdają się funkcjonować bez obecności człowieka. I właśnie w tym świecie, zupełnie odmiennym od zaprogramowanej rzeczywistości, Roz musi znaleźć nowy cel.
Szybko natrafia na samotne gęsie pisklę. I coś w niej – być może linijka kodu, a może coś więcej – każe jej się nim zaopiekować. W Roz budzą się instynkty, które zaskakują zarówno ją samą, jak i otoczenie. Z maszyny staje się opiekunką. A z opiekunki – kimś, kto uczy się, co to znaczy naprawdę żyć. Po seansie Dzikiego robota, na który wybrałem się z synem, rzuciłem w domu żartem, że chyba lepiej byłoby, gdyby towarzyszyły mi żona i córka. Dlaczego? Bo to film, który – pod swoją przygodową i animowaną powłoką – opowiada przede wszystkim o macierzyństwie. I to nie w jego cukierkowym, książkowym wydaniu, lecz w wersji bardziej surowej, intuicyjnej, instynktownej.
Roz, nasza tytułowa robotka, nie zostaje „mamą” dlatego, że przeszła długi proces wewnętrznej przemiany. Nie planuje, nie analizuje. Macierzyństwo „uruchamia się” w niej nagle – jako reakcja na okoliczności, jak odruch, jak czuła aktualizacja systemu. Jest w filmie szczególna scena, w której Roz rozmawia z innym robotem – i brzmi to niemal jak rozmowa dwóch zagubionych kobiet, zaskoczonych tym, że przyszło im dźwigać odpowiedzialność za czyjeś życie. Ton tej wymiany niesie w sobie tak wiele emocjonalnych podtekstów, że aż trudno nie pomyśleć o szerszych kontekstach – nawet tak poważnych jak temat aborcji. To zresztą był moment, który naprawdę mnie zaskoczył – i to w animacji skierowanej do młodszej widowni.
Ale sedno tej opowieści tkwi gdzie indziej. Dziki robot cały film mówi jasno: można urodzić dziecko, ale to nie znaczy, że staje się matką. Macierzyństwo nie jest tylko funkcją biologiczną, ale postawą, decyzją, wyborem. I właśnie ten wybór – pełen czułości, lęku i determinacji – czyni Roz prawdziwą bohaterką tej historii. Nowe dzieło studia DreamWorks Animation to bez dwóch zdań jedna z najpiękniejszych animacji, jakie opuściły tę wytwórnię w ostatnich latach. W moim odczuciu nieznacznie, ale jednak, przebija nawet Kota w butach: Ostatnie życzenie. To opowieść ciepła, delikatna i niosąca ze sobą wyraźne emocjonalne przesłanie – dawno nie widziałem filmu animowanego, który z taką subtelnością balansuje między humorem, wzruszeniem a głębszą refleksją.
To film, który wywołuje nie tylko uśmiech, ale i łzy, a jednocześnie zmusza do zastanowienia się nad tym, co naprawdę znaczy współistnienie i zrozumienie. Po seansie trudno nie poczuć tego przyjemnego „ciepełka w serduszku” – poczucia, że świat, choć pełen trudności, może być lepszy, jeśli tylko damy sobie szansę usłyszeć drugiego człowieka (czy w tym przypadku – inne stworzenie).
Przedstawiony świat nie tonie w mroku ani nie epatuje zagrożeniem – jest barwny, radosny, ale też pełen napięć. Bohaterowie, choć kolorowi i sympatyczni, żyją w rzeczywistości przesiąkniętej lękiem i uprzedzeniami. Inność budzi w nich nieufność, a brak dialogu prowadzi do niepotrzebnych konfliktów. Właśnie to niezrozumienie i milczenie stają się głównymi przeszkodami na drodze do wspólnego życia.
Cały film Dziki robot online to nie tylko opowieść pełna ciepła i znaczeń, ale też prawdziwa uczta dla oczu i uszu. Ta animacja zachwyca od pierwszego kadru – świat, w którym ląduje Roz, pulsuje życiem i zachwyca dopracowanym każdym detalem. Wyspa jest niemal bohaterem sama w sobie: soczyste lasy, lśniące jeziora, szemrzące potoki i majestatyczne góry tworzą przestrzeń, w której chce się zanurzyć. Zmieniające się pory roku to wizualny spektakl – eksplozja barw i nastrojów, której trudno się oprzeć.
Zwierzęta, z którymi Roz wchodzi w interakcję, zostały zaprojektowane z wyczuciem: mają kreskówkowy charakter, ale nie popadają w karykaturę. Zachowują swoje naturalne instynkty i ruchy, co nadaje światu autentyczności mimo jego baśniowego sznytu.
Tę wizualną harmonię dopełnia subtelna i poruszająca ścieżka dźwiękowa autorstwa Krisa Bowersa. Jego muzyka nie wybija się na pierwszy plan, ale delikatnie oplata każdą scenę, wzmacniając emocje – raz czułe, innym razem pełne napięcia – prowadząc widza przez historię jak ciepły głos w tle.
Dziki robot cały film po polsku to animacja niemal bezbłędna: przemyślana narracyjnie, wzruszająca aktorsko, wciągająca muzycznie i oszałamiająca wizualnie. Choć początkowo może przywoływać skojarzenia z takimi klasykami jak Bambi czy WALL-E, bardzo szybko wykuwa własną tożsamość – oryginalną, pełną emocji i uniwersalnych tematów. To jeden z tych filmów, do których chce się wracać. A kiedy za jakiś czas przypadkiem traficie na niego w telewizji, nie przełączycie kanału. Zostaniecie – bo będziecie wiedzieć, że ten seans znów sprawi, że poczujecie się po prostu… lepiej.
Miłośnik kina i założyciel serwisu, który swoją pasję do filmów rozwija od najmłodszych lat. Zaczynał od fascynacji filmami akcji, a dziś z równym entuzjazmem śledzi premiery kinowe i przeszukuje katalogi platform VOD. Regularnie publikuje recenzje, aktywnie udziela się na forach i nie omija żadnej ważnej premiery. Największą sympatią darzy dynamiczne thrillery, inteligentne komedie oraz produkcje, które wciągają widza od pierwszych minut. Szczególnie ceni dobre scenariusze, budowanie atmosfery i silne emocje – od napięcia po wzruszenie.
Komentarze
Sortowanie według najpopularniejszych