Tobey (Aaron Paul) prowadzi z przyjaciółmi warsztat samochodowy, odziedziczony po ojcu. Pasja do motoryzacji nie wystarcza jednak, by utrzymać firmę na powierzchni, a problemy finansowe rosną z dnia na dzień. Kiedy pojawia się Dino (Dominic Cooper) z ofertą ćwierć miliona dolarów za ukończenie legendarnego projektu Forda i Shelby’ego, Tobey przyjmuje propozycję – mimo sprzeciwu swoich ludzi.

Szybko okazuje się jednak, że wspólna historia obu rywali dopiero się zaczyna. Dino, chcąc udowodnić swoją wyższość, prowokuje Tobey’a do pojedynku – wyścigu na śmierć i życie w Koenigseggu Agerze R. Ten pojedynek kończy się dla Tobey’a tragicznie – więzieniem i złamanym życiem.

„Need for Speed” to prawdziwa uczta dla oczu fanów motoryzacji. Na ekranie błyszczą takie legendy jak Koenigsegg Agera R, Lamborghini Sesto Elemento, Bugatti Veyron, McLaren P1, Saleen S7 czy GTA Spano. Patrząc na nie, miałam ochotę dosłownie wskoczyć do tego filmu – przesunąć dłonią po idealnie wypolerowanych maskach, usiąść w minimalistycznych sportowych wnętrzach i poczuć, jak asfalt drży pod kołami, gdy startuje się z piskiem opon.
Kinowy Need for Speed ma swoje mocne strony – przede wszystkim w widowiskowych scenach wyścigów. Przy odrobinie wyobraźni można dostrzec tu ukłon w stronę oryginalnych gier. Na ekranie roi się od odpicowanych supersamochodów, nad trasami krążą helikoptery i samoloty, które ostrzegają o korkach czy policyjnych patrolach, a pokładowe komputery wytyczają trasy i pokazują pozycję rywali.
Ten film zyskuje właśnie dzięki swojej autentyczności. Scott Waugh – reżyser, a wcześniej doświadczony kaskader – zadbał o to, by w centrum uwagi znalazły się prawdziwe maszyny: Bugatti, Koenigseggi czy Lamborghini. Widać to gołym okiem – zapierające dech w piersiach pościgi w zatłoczonych ulicach to efekt pracy kaskaderów, a nie komputerowych grafików. Równie mocno działa tu warstwa dźwiękowa. Silniki ryczą z dziką mocą, opony piszczą przy driftach na zakrętach, a trzask wyginanej blachy i huk eksplozji sprawiają, że widz niemal czuje drgania w fotelu. Krótko mówiąc: jeśli widzisz i słyszysz gnący się metal – to naprawdę się gnie. I to właśnie stanowi największą siłę tego filmu.

Bohaterowie całego filmu Need for Speed online w niczym nie przypominają napompowanych testosteronem herosów pokroju Dwayne’a Johnsona czy Vina Diesela. Aaron Paul, znany z Breaking Bad, gra protagonistę, któremu zdarza się uronić łzę – nie tylko w chwili śmierci przyjaciela, lecz także podczas triumfu na mecie. Jego rywal (Dominic Cooper) zaś, poza intensywnym spojrzeniem, nie ma w sobie zbyt wiele z klasycznego czarnego charakteru.
To nie jest więc kino, które można zamknąć w szufladce „tylko dla facetów”. To raczej historia o dużych chłopcach dla dużych chłopców – pasjonatach szybkich fur. Najwięcej emocji pojawia się, gdy na ekranie wjeżdża kolejna maszyna. Wtedy bohaterowie, jak i publiczność, czują dreszcz – namiastkę niebezpieczeństwa, tę kuszącą bliskość śmierci. Ale uwaga – dla miłośników kina, w którym fabuła ma większe znaczenie niż silniki i ryk opon, ta bliskość może oznaczać coś zupełnie innego: powolne umieranie z nudów. Zanim więc kupisz bilet, zadaj sobie pytanie: chcesz obejrzeć Need for Speed cały film czy po prostu wyścigi samochodowe?
Kocha kino, sztukę i wszystko, co związane z kulturą. Największą przyjemność sprawiają jej seanse, które pozwalają na chwilę oderwać się od codzienności. Najbliższe jej sercu są filmy grozy, zwłaszcza te z elementami thrillera i akcji. Z sentymentem wraca do bajek z dzieciństwa, ale z równie dużym zaangażowaniem śledzi najnowsze kinowe i serialowe premiery. Szczególnie ceni produkcje tworzone z pasją – takie, w których widać serce, autentyczność i pełne zaangażowanie twórców.