Nasze magiczne Encanto to opowieść o rodzinie w całej jej złożoności — z jej pięknem, ale i z rysami, które zwykle próbujemy ukryć. Właśnie w tej szczerości tkwi największa siła animacji: twórcy nie próbują pudrować rzeczywistości i przedstawiać rodziny Madrigal wyłącznie w pastelowych barwach. Pod fantastyczną fasadą magicznego domu kryją się emocjonalne pęknięcia, nieporozumienia i przemilczenia. Scenarzyści znakomicie dawkują ten mrok, dosłownie i metaforycznie pokazując, że magia nie zawsze jest w stanie przykryć bolesne prawdy.
Jednym z najmocniejszych wątków jest motyw rodzinnego wyrzutka — tej symbolicznej „czarnej owcy”. Został poprowadzony z dużą wrażliwością i wybrzmiewa wyjątkowo silnie. Twórcy przypominają, że każda rodzina ma swoje jasne i ciemne strony, że nikt nie jest idealny, a niedoskonałości nie mogą być pretekstem do odrzucenia kogokolwiek. Za tak dojrzałe podejście do tematu należą im się szczere słowa uznania.

W przypowieści o talentach Jezus mówi o darach, które otrzymujemy: jedne możemy pomnażać, inne możemy zakopać — i wówczas tracimy nawet to, co wydawało nam się najmniejsze. Ta ewangeliczna opowieść natychmiast przywiodła mi na myśl Nasze magiczne Encanto, które w pewnym sensie można odczytać jako jej współczesną, animowaną interpretację. Nasze magiczne Encanto cały film prowokuje bowiem do zadania sobie bardzo ważnego pytania: czy naprawdę dostrzegamy własne talenty? A jeśli nie, czy nie zakopujemy ich przypadkiem głęboko pod warstwą kompleksów, lęku i porównań z innymi?
Mirabel nie posiada magicznego daru — ale czy to oznacza, że nie ma żadnego talentu? Encanto prowadzi ją, i nas, ku odpowiedzi. Bohaterka stopniowo odkrywa, że dary mogą kryć się tam, gdzie wcale nie spodziewamy się ich znaleźć. Czasem talent nie ma formy nadprzyrodzonego błysku, lecz objawia się w empatii, sile charakteru, zdolności łączenia ludzi. Bywa też, że to właśnie „niewidoczny” dar okazuje się tym, który może uratować całą rodzinę.

Disney po raz kolejny zabiera nas w podróż do innej części świata — tym razem do słonecznej Kolumbii, tętniącej kolorem, rytmem i różnorodnością kultur Ameryki Południowej. Dla najmłodszych to wspaniała okazja, by poprzez bajkę chłonąć wiedzę o odległych miejscach, a dla dorosłych — by odkryć, jak wiele uniwersalnych prawd można odnaleźć pod warstwą magicznej opowieści. Twórcom ponownie udało się pod lekką, musicalową formą ukryć tematy wyjątkowo ważne: o sile wspólnoty, o tym, że rodzina jest fundamentem naszego życia, i że to właśnie w niej kryje się największy cud, jaki możemy otrzymać. To przesłanie płynie z filmu naturalnie, bez nachalności — jakby samo wyrastało z relacji bohaterów.

A skoro mowa o formie, Disney ponownie udowadnia, że w musicalowych animacjach nie ma sobie równych. Encanto pulsuje muzyką: kilka świetnie skomponowanych piosenek opartych na latynoskich rytmach sprawia, że trudno usiedzieć w miejscu. Chciałoby się tańczyć razem z rodziną Madrigal, wciągniętym w ich barwny, pełen serca świat. Podsumowując: Nasze magiczne Encanto cały film z dubbingiem jest naprawdę znakomity, choć niekoniecznie skierowany do najmłodszych widzów. Jego główne motywy są dojrzałe, miejscami smutne i pełne emocjonalnych niuansów — nie jestem pewien, czy dzieci będą w stanie uchwycić wszystkie ich znaczenia.
Odnoszę też wrażenie, że produkcja mogłaby zyskać na dodatkowych kilku minutach, które pozwoliłyby pokazać więcej harmonii i radości w rodzinie Madrigal po finałowym rozwiązaniu.
Mimo tych drobnych zastrzeżeń muszę przyznać, że to film niezwykle mądry: silnie zakorzeniony w disneyowskiej tradycji, a jednocześnie w odważny sposób ją reinterpretujący. Nie mogę wystawić mu absolutnie najwyższej noty, ale solidne 9/10 wciąż plasuje go w światowej czołówce i czyni z Encanto dzieło o dużej wartości artystycznej. Mam nadzieję, że doczekamy się drugiej części — takiej, która wyciągnie wnioski z drobnych niedociągnięć oryginału. Sam z przyjemnością powróciłbym do świata Madrigal i zobaczył, jak rozwijają się ich losy.
Miłośnik kina i założyciel serwisu, który swoją pasję do filmów rozwija od najmłodszych lat. Zaczynał od fascynacji filmami akcji, a dziś z równym entuzjazmem śledzi premiery kinowe i przeszukuje katalogi platform VOD. Regularnie publikuje recenzje, aktywnie udziela się na forach i nie omija żadnej ważnej premiery. Największą sympatią darzy dynamiczne thrillery, inteligentne komedie oraz produkcje, które wciągają widza od pierwszych minut. Szczególnie ceni dobre scenariusze, budowanie atmosfery i silne emocje – od napięcia po wzruszenie.