Robert J. Oppenheimer w wizji Nolana jawi się jako intelektualny kolos – gigant w swojej dziedzinie, człowiek o tak silnej pozycji, że nawet żywe legendy fizyki nie są w stanie go przyćmić. Tytułowy bohater, grany przez Cilliana Murphy’ego, ożywa w interpretacji niezwykle lekkiej, a zarazem przekonującej, co tworzy wyraźny kontrast wobec otaczających go „mocnych” charakterów. Nolan, przy ogromnym wkładzie swojego aktora, kreśli pełne spektrum stanów emocjonalnych tej postaci – wynosi jej geniusz na niebotyczne wyżyny, by za chwilę jeszcze boleśniej zaakcentować jej upadki.
Każda scena jest starannie wyważoną grą przeciwieństw – euforia ściera się tu z rozpaczą, a pewność siebie z paraliżującymi wątpliwościami. Murphy odgrywa to z niemal teatralnym sznytem, a Oppenheimer w coraz to nowych odcieniach swojej osobowości gubi się w egzystencjalnej podróży… i zabiera widza razem ze sobą. Nie ma w tym ani krzty przypadkowości – to świadoma konstrukcja, oparta na precyzyjnych zabiegach, które Nolan doskonalił przez całą swoją karierę. W całym filmie Oppenheimer online prezentuje ich najpełniejszą, najbardziej dojrzałą formę.
Filmy Christophera Nolana od zawsze imponują perfekcyjnym doborem obsady, lecz paradoksalnie to sam reżyser pozostaje ich najjaśniejszą gwiazdą. Oppenheimer cały film działa podobnie, choć tym razem Nolan przeskoczył własną poprzeczkę. Obok rewelacyjnego Cilliana Murphy’ego błyszczy Emily Blunt, która wnosi do filmu subtelną, lecz potężną energię. Florence Pugh zachwyca intensywnością swojej roli, a Robert Downey Jr. całkowicie zrywa z dotychczasowym wizerunkiem, kreując być może najlepszą postać w swojej karierze. Na drugim planie także nie brakuje wielkich nazwisk: Matt Damon, Kenneth Branagh, Casey Affleck, Gary Oldman, a nawet reżyser Benny Safdie wnoszą swoje unikalne akcenty do tej precyzyjnie skomponowanej układanki.
Czas – ta ulubiona zabawka Nolana – ponownie staje się jednym z głównych bohaterów. Reżyser bawi się jego formą, rozbija liniowość, miesza strukturę fabuły, a mimo to buduje historię w sposób, który wydaje się niemożliwy do zastąpienia. W „Oppenheimerze” otrzymujemy syntezę wszystkich jego wcześniejszych pomysłów czasowych, wzbogaconą o powrót czarno-białych sekwencji znanych z „Memento”. Do tego dochodzi subtelny, lecz mocny zabieg „drżenia” obrazu – w chwilach, gdy napięcie i stres bohatera sięgają zenitu, ekran dosłownie pulsuje, pozwalając widzowi odczuć ciężar emocji na własnej skórze.
Geniusz Oppenheimera nie rodzi się w próżni – nabiera kształtu dzięki przełomowym zmianom w świecie nauki, który właśnie porzuca swój newtonowski paradygmat. Rewolucja wywołana przez teorię względności i fizykę kwantową w filmie Nolana staje się częścią znacznie szerszej fali przemian, która przetacza się przez pierwsze dekady XX wieku. To epoka, w której burzą się dawne porządki – w sztuce rozkwitają awangardy, w polityce wybrzmiewają radykalne idee, a cała rzeczywistość wydaje się podlegać gwałtownej przebudowie.
Nie wiem, czy Nolan kiedykolwiek sięgnął po wydaną w 1990 roku powieść brytyjskiego pisarza Nicholasa Mosleya Hopeful Monsters, ale jego „Oppenheimera” łączy z nią zaskakujące pokrewieństwo.
Mosley opowiada historię XX wieku oczami dwojga bohaterów: angielskiego fizyka Maxa Ackermana i jego wielkiej miłości – niemieckiej Żydówki, antropolożki i psychoanalityczki Eleanor Anders. Ich drogi krzyżują się po raz pierwszy w latach 20., podczas wystawienia „Fausta” w mrocznym niemieckim zamczysku. Kolejne rozdziały książki przybierają formę monologów lub intymnych listów, w których Max i Eleanor opisują sobie nawzajem kolejne etapy swojego życia – aż po wydarzenia, które zmieniają nie tylko ich, lecz i cały świat.
Monologi Maxa i Eleanor kreślą obraz świata w rewolucyjnych konwulsjach – w stanie, który równie dobrze może zakończyć się zagładą ludzkości, jak i stać się prologiem nowej, lepszej epoki. Oboje stają się świadkami i uczestnikami historii w jej najgorętszych momentach: obserwują rozpad Republiki Weimarskiej, cień stalinizmu nad Rosją, hiszpańską wojnę domową oraz globalny zryw przeciw Hitlerowi. Zanurzają się w nurty nowej sztuki i świeżych idei. Eleanor trafia do Szwajcarii, by zostać uczennicą Junga, podczas gdy Max poświęca się pionierskim badaniom nad fizyką jądrową.
Wojna prowadzi go do Los Alamos, gdzie bierze udział w budowie bomby atomowej. Nie czuje wyrzutów sumienia – rozumie wagę tego przedsięwzięcia, a nawet konieczność jej użycia. Jednak po wojnie dystansuje się coraz bardziej od atomowego wyścigu zbrojeń. W pewnym momencie dołącza do marszu Kampanii na rzecz Rozbrojenia Nuklearnego, choć sam przyznaje, że nie podziela w pełni jej celów.
Mariusz to prawdziwy pasjonat kina – bez względu na gatunek liczy się dla niego przede wszystkim dobra historia, silne emocje i wyraziste postacie, które zostają w pamięci. Choć ceni filmową różnorodność, szczególne miejsce w jego sercu zajmują komedie romantyczne. Bliski jest mu również świat komiksów i anime. Kulturę chłonie w każdej postaci – regularnie odwiedza kino, teatr, koncerty, a od czasu do czasu także muzeum. Najczęściej można go spotkać na ulicach Wrocławia, gdzie spacerując, czerpie inspirację z miejskiego klimatu.