Życzenie – animacja jak marzenie? Recenzje, fabuła, dubbing

Bogdan Maliszewski2 września, 2025

Bohaterką opowieści jest 17-letnia Asha (w oryginale dubbingowana przez Arianę DeBose), mieszkająca w królestwie Rosas. Włada nim król Magnifico (Chris Pine) – potężny czarodziej, który obiecuje spełniać życzenia swoich poddanych. Zasada w królestwie jest prosta: w dniu 18. urodzin każdy mieszkaniec oddaje królowi swoje największe pragnienie, a następnie… o nim zapomina. To właśnie Magnifico ma strzec tych marzeń i – jeśli uzna to za stosowne – od czasu do czasu je spełniać.

Życzenie cały film po polsku – opis, opinia, ciekawostki

Asha marzy o tym, by zostać jego uczennicą. Przygotowując się do rozmowy kwalifikacyjnej, wierzy, że zdobycie tej pozycji pomoże jej zrealizować życzenie dziadka, który niedawno skończył sto lat. Szybko jednak odkrywa, że za fasadą opowieści o dobroci i ochronie snów kryje się coś znacznie mroczniejszego.

  • Magnifico, w rzeczywistości, okazuje się narcystycznym tyranem – człowiekiem opętanym obsesją władzy i żądzą nieograniczonej mocy.
  • Asha wraz z przyjaciółmi postanawia stawić mu czoła. Problem w tym, że sam czarodziej nie ma wiarygodnej genezy.
  • Jego przemiana wynika jedynie z przesadnego ego i próżności. W tle wspomniana zostaje tragiczna śmierć jego rodziny, lecz wątek ten pozostaje ledwie zarysowany i nigdy naprawdę pogłębiony.
  • Finalnie Magnifico jawi się więc jako postać płaska, pozbawiona dramatyzmu, który mógłby nadać mu większą wiarygodność.

Problem nijakości dotyczy nie tylko Magnifico – większość bohaterów tej bajki jest do bólu schematyczna. Asha to klasyczna „dziewczyna z sercem ze złota”: pochodzi z rozbitej rodziny, ma niezachwiane poczucie moralności i kieruje się przede wszystkim troską o bliskich. Jej największym powiernikiem jest… gadająca koza. Sympatyczne, ale niczego odkrywczego w tym nie ma. Reszta obsady też nie prezentuje się lepiej – to niemal kalka znanych już wątków. Paczka przyjaciół Ashy przypomina karykaturalny kolektyw rodem z Królewny Śnieżki: mamy tu Apsika, Gburka, Nieśmiałka czy Śpioszka, a najlepsza przyjaciółka bohaterki, Dalia, wygląda jak żywcem przeniesiona ze wspomnianej baśni – do tego stopnia, że jej aparycja jest niemal kopią klasycznej Śnieżki.

Liczne odwołania do Śpiącej Królewny, Kopciuszka czy Bambi

Życzenie” najlepiej oglądać jako film-remiks – i właśnie w tych kategoriach należy go traktować. Od pierwszego ujęcia, gdy kamera zbliża się do książki z baśnią, pojawiają się wyraźne skojarzenia z klasycznymi animacjami Disneya z lat 50. W dalszej części filmu znajdziemy liczne odwołania do Śpiącej Królewny, Kopciuszka, Bambi i wielu innych tytułów. To swoista intertekstualna zabawa, gra w cytaty wizualne, w której autorzy mrugają okiem do widza.

  1. Równie interesująca jest sama forma animacji. Nie mamy tu typowej trójwymiarowej grafiki – miękkość ruchów bohaterów przywodzi na myśl dawne ręcznie rysowane filmy, a tła stylizowane są tak, by wyglądały jak prace stworzone na desce kreślarskiej, a nie w cyfrowym programie.
  2. Bywa, że przestrzeń wydaje się wręcz spłaszczona, co tylko mocniej budzi skojarzenia z erą Królewny Śnieżki.
  3. Efekt jest nostalgiczny, przyjemnie przywołujący ducha dawnych produkcji. Całość dopełnia obsada głosowa, która spisała się naprawdę dobrze.

Problem w tym, że ten techniczny i estetyczny remiks działa na dwóch poziomach. Od strony formy – wciąga i bawi, przynajmniej do pewnego momentu. Od strony treści – zupełnie nie przekonuje. Historia, która powinna być motorem całej opowieści, pozostaje płaska i bez emocji. Kilka scen ma swój urok, ale są to jedynie przebłyski w morzu przeciętności. Zamiast oczarowania pojawia się znużenie, a finał przynosi już tylko rozczarowanie. I chyba nie tego życzyli sobie fani Disneya.

Czy w każdym człowieku drzemie uśpiony potencjał?

Choć pierwsze animacje Disneya niosły ze sobą przesłanie, by ufać gwiazdom na niebie i powierzać im swoje marzenia, dziś – jako dorośli – wiemy, że droga do sukcesu prowadzi przede wszystkim przez naszą własną pracę i determinację. Zresztą sam Walt Disney wierzył, że w każdym człowieku drzemie uśpiony potencjał, który tylko czeka na obudzenie.

W jednej z piosenek filmu, Jestem z gwiazd, bohaterowie przypominają, że wszyscy jesteśmy zbudowani z tego samego gwiezdnego pyłu – azotu w DNA, wapnia w zębach czy żelaza krążącego w żyłach. Nie brzmi to jak wielkie odkrycie, dopóki nie spojrzymy na to w świetle słów „wujka Walta”: skoro każdy z nas jest częścią gwiazd, a gwiazdy spełniają życzenia, to tak naprawdę sami jesteśmy twórcami własnego losu. To prosta, ale piękna lekcja – i dobrze, że kolejne pokolenia mogą ją wynieść z bajki znacznie wcześniej niż my.

Bogdan Maliszewski

Miłośnik kina i założyciel serwisu, który swoją pasję do filmów rozwija od najmłodszych lat. Zaczynał od fascynacji filmami akcji, a dziś z równym entuzjazmem śledzi premiery kinowe i przeszukuje katalogi platform VOD. Regularnie publikuje recenzje, aktywnie udziela się na forach i nie omija żadnej ważnej premiery. Największą sympatią darzy dynamiczne thrillery, inteligentne komedie oraz produkcje, które wciągają widza od pierwszych minut. Szczególnie ceni dobre scenariusze, budowanie atmosfery i silne emocje – od napięcia po wzruszenie.

Udostępnij: